Takie dziecko. Wspaniała dziewczynka. 5 dni! A jest układem doskonale wykończonym, boskim stworzeniem, cała, kompletna, idealna, maleńka, troszkę zapuchnięta i czerwona po tylu miesiącach pływania w zamknięciu, nie wie, kim jest i co się dzieje, ale wiedziała, gdzie iść, jak się ułożyć, poruszać, wie, jak jeść, a nawet jak zawołać o pomoc. Nie jestem matką, a i tak mnie zachwyca. Raz na jakiś czas otworzy oko, to jedno, to drugie, czasem nawet, na krótką chwilę, uda się otwieranie synchroniczne, śliczne. Spojrzenie nieprzytomne, a jednak tak bardzo obecne, to nie ona teraz obserwuje świat, ale daje mi dostęp do swojego wnętrza, patrzę na to oko i natychmiast
Słyszę każdy dźwięk, odczuwam najlżejszy powiew powietrza, nie ma mnie, są zmysły, jestem w nich, jestem jednym olbrzymim łączącym zmysłem, wszystko jest totalne i obezwładniające, Boże, jak dobrze, że jest ta mama, z tą piersią, że przytula, że są jeszcze jakieś znajome płyny, kojące dźwięki, że jeszcze to ciepło, to wszystko nieważne, byleby wciąż jeszcze blisko, mogę sobie spać, ktoś mnie dotyka, jakie dziwne, ale miło, gdzieś już słyszałam ten głosik, znam, mama jest spokojna, jestem bezpieczna.