Jestem już zmęczona, choć to dopiero kilka dni po urlopie, ale ciężko jest wrócić do szarej rzeczywistości, a właściwie teraz białej, ale dla mnie to tak samo, bo nie lubię zimy, tak bardzo chciałam ją jeszcze odsunąć, przecież dwa tygodnie temu leżałam sobie w słońcu na trawce, a teraz patrzę na ten śnieg za oknem i nie dowierzam. Czasem lubię popatrzeć na śnieg, najlepiej w górach i gdy jest go naprawdę pełno, ale raczej nie na tę cienką warstwę pokrywającą nieregularne fragmenty trawnika w mieście, poza tym irytuje mnie rozsypywana z uporem po chodnikach sól, która złośliwie zostawia ślady na czarnych, oczywiście, butach (najlepiej zamszowych lub z innego nubuku). Ale najgorsze w zimie jest to, że zabiera nam prawie całe słońce na pół roku. I po tej piętnastej nasze mózgi dostają informację, że nastała już noc, oczywiście zimna, więc trzeba zostać w domu. Jeśli powiesz mojemu mózgowi, że o 17:00 ma np. wyjść na basen, to zmierzy Cię chłodnym i krytycznym na otaczającą nas rzeczywistość spojrzeniem i popuka się w czoło, pod którym jest schowany. No właśnie, on jest schowany i ty też powinnaś się schronić przed tym całym czarnym zimnem. Co jest pięknego w czarno-białym świecie? Wyglądam w tej nocy za okno i widzę biało na czarnym, śnieg stara się przykryć martwe badyle, może nie są martwe, bo podobno te drzewa jeszcze zakwitną, ale przynajmniej głęboko uśpione, zresztą sen to mała śmierć, o czym wiedziano już kilka wieków wstecz, więc może te drzewa śpią, ale ja o tym zapominam, bo gdy na nie patrzę, gdy patrzę przez te konary, to irytują mnie, są takie suche i sękate jak chude kończyny czarownicy, nie zasłaniają mi już widoku i mam o to do nich żal, bo ja tego widoku nie chciałam, bo i tak – co to za widok w mieście, tzn. może nawet jest ładny, ale wróćcie mi moje liściaste zielone drzewa, bo to na nie chcę patrzeć, i na próbujące się przedrzeć przez gałęzie słońce, a gdy mu się uda, to cieszę się jak młodsza siostra z psoty brata. Nie chcę oglądać obrazu Breugela, tylko Moneta. I najgorsze, że to tak długo trwa, to jest w ogóle jakieś niesprawiedliwe, bo niby czemu tak?